Firma zajmuje się doradztwem z zakresu rozwoju marki, a ze względu na swoją specjalność — pozycjonowanie niewielkich podmiotów do walki z konkurencją o ugruntowanej pozycji — swoje usługi kieruje przede wszystkim do małych i średnich przedsiębiorstw.
Filozofia działania Brand on Belief opiera się na koncepcji mówiącej, że marki powinny bazować na przekonaniach tworzących je przedsiębiorców (stąd i nazwa oznaczająca właśnie "Buduj markę na tym, w co wierzysz").
Ted Manasa, który prowadzi omawianą firmę, zwrócił się do mnie z zadaniem znalezienia symbolu, który mógłby reprezentować przekonania/wiarę, ale jednocześnie nie sugerował żadnych związków z religią. Ted potrzebował czegoś co przedstawiałoby obietnicę lepszego jutra, a także odzwierciedlało jego przemyślane, ale i pełne entuzjazmu podejście do brandingu.
Ponadto, Ted zaopatrzył mnie również w kilka chwytliwych haseł, które skrótowo opisywały wizję budowania marki w jego interpretacji, np.:
"Zasięg Twojego wpływu na świat jest proporcjonalny do tego, jak bardzo się w nim wyróżniasz."
"Wyrwij się z grawitacyjnego wpływu działań innych ludzi."
“Jeśli naprawdę w coś wierzysz, to ludzie to kupią.”
Zbadałem wiele różnych kierunków: od wyrywania się grawitacji, wyróżniania się z tłumy (latająca ryba!), aż po swego rodzaju dosłowne odwzorowanie nazwy firmy (“Brand” ułożone na “Belief”). Problemem było to, że większość propozycji nie była jakoś szczególnie poruszająca. Również ich wykonanie nie imponowało oryginalnością.
Jasnym punktem zestawu była ostatnia opcja z nakładającymi się elementami. Był to zdecydowanie najbardziej unikalny, zapadający w pamięć i wizualnie interesujący koncept. Pomimo tego, że nie spełniał on wszystkich naszych założeń projektowych (Ted prosił o logo z oddzielnym symbolem), zdecydowaliśmy iż jest to najbardziej obiecujący z pomysłów i dlatego postanowiliśmy kontynuować prace właśnie nad nim.
Wiązałem wielkie nadzieje z tym projektem, ale im dłużej nad nim pracowałem, tym bardziej stawało się klarowne, iż nie jest to rozwiązanie jakiego pragnął Ted. W szczególnie wszelkie próby wprowadzenia odrębnego symbolu wydawały się skazane na porażkę, a jednocześnie okazało się, że zdecydowanie nie doceniłem jak ważna była to kwestia dla mojego klienta.
Po jakimś czasie zdecydowaliśmy, iż najlepiej będzie rozpocząć prace od zera, tyle że z odświeżonym zestawem wytycznych projektowych.
Ted przygotował dla nas nowy opis mający uchwycić istotę jego marki z innego kąta. Sednem nowego briefingu była historia Galileusza, który udowodnił, że to Ziemia obraca się wokół Słońca, a nie na odwrót. Co więcej, Galileusz pozostał wierny swoim przekonaniom nawet pomimo ciężkich prześladowań i gróźb ze strony Kościoła. Dzięki temu później stał się on znany jako ojciec współczesnej nauki.
Historia ta nie tylko odzwierciedlała pomysły Teda dotyczące budowania marki, ale także — dzięki niesionemu przez nią bogactwu wizualnych skojarzeń — wydawała się potencjalnie znacznie lepszą inspiracją dla projektowanego przez nas logo. Co więcej, Ted zaproponował nawet własny pomysł na symbol nawiązujący do naszej nowej bazowej przypowieści: Słońce wyrywające się z wnętrza Ziemi.
Ta rudna szkicowania okazał się znacznie bardziej męcząca od pierwszej. Po jej zakończeniu czułem się, jakbym miał dość rysowania globów na najbliższy rok.
Pomimo faktu, iż większość pomysłów była raczej rozczarowująca, to jednak wśród nich znalazł się jeden, który wyróżniał się jaskrawo jako projekt wart dalszego rozwijania.
Bazowy kształt Ziemi. Nie ma w nim nic specjalnego, ale ważnym było aby ustalić jakiś punkt odniesienia dla dalszych eksploracji.
Pierwsza próba kreatywnego przerysowania planety i wprowadzenia eksplozji. Ewidentnie nieudana, bo zbyt zatłoczona i z kompletnie niezintegrowanym centralnym wybuchem.
Promienie sprawdzają się znacznie lepiej jako szkielet Ziemi, a jednocześnie sprawiają, że eksplozja staje się naturalną częścią całości. Całość nabiera pożądanej energii i oddala się od schematów.
Drobne zmiany mające na celu poprawienie widoczności kontynentów poprzez zmianę ich kształtów, a przede wszystkim poprzez stopniowe poszerzanie tworzących je promieni w miarę ich oddalania od centrum.
Wszystko przerysowana od podstaw. Kolejne poprawki kształtów kontynentów (szczególnie Europy i Ameryki Połódniowej) oraz całościowej czytelności symbolu.
Detonacja. Tedowi naprawdę zależało na podkreśleniu eksplozji jako symbolu jego energetycznej osobowości oraz nietypowego podejścia do brandingu.
Zarówno ja, jak i mój klient byliśmy bardzo zadowoleni z wyglądu symbolu na ciemnym podłożu. Osobną kwestią było jednak przygotowanie wersji na jasne tła, a takowa była bezsprzecznie konieczna, ponieważ wariant pierwotny nie sprawdzał się w tej roli zbyt dobrze. Musieliśmy przetestować wiele różnych podejść, ale w końcu udało nam się trafić na idealne rozwiązanie.
Kolejne fazy rozwoju wersji znaku na jasne podłoża. Zmiany w budowie — w stosunku do wariantu na ciemne tła — były konieczne jeśli chcieliśmy zapewnić odpowiednią widoczność i funkcjonalność znaku we wszystkich zastosowaniach.
Bliższe spojrzenie na strukturę każdego z wariantów. W wersji na jasne tła kontynenty musiały zostać dodatkowo podkreślone, aby poprawić ich czytelność. Zwłaszcza jeśli chcieliśmy — a chcieliśmy — zachować ich eksplozywną kolorystykę.