Tym razem moim zadaniem było zaprojektowanie znaku dla producenta maszyn sadowniczych. Firma została założona w 1994 roku w Warce, a swoje wyroby sprzedaje zarówno w Polsce, jak i w kilku innych europejskich państwach (m.in. Austria, Bułgaria, Hiszpania, Niemcy oraz Ukraina). Ich produkty cieszą się uznaniem dzięki swojej jakości, funkcjonalności, niezawodności oraz wysokiej efektywności. W ofercie znajdują się m.in. belki herbicydowe wykorzystywane do zwalczania chwastów, sadzarki do drzew i krzewów, wywrotnice i wózki do transportu skrzyniopalet.
Pomimo tego, że przedsiębiorstwo działa na rynku od ponad 15 lat, do tej pory nie doczekało się znaku firmowego z prawdziwego zdarzenia. Zostałem poproszony przez Pana Artura Królika o zmianę tego niefortunnego stanu rzeczy.
Pierwszym etapem każdego projektu jest gromadzenie informacji. Poniżej zamieściłem krótkie podsumowanie specyfiki i wymagań tego zlecena:
Po przetrawieniu powyższych wytycznych i przejrzeniu setek króliczyk fotografii zabrałem się do szkicowania. Bez fajerwerków — ołówek i papier zawsze sprawdzają się najlepiej.
Kolejnym etapem było przeniesienie tych bazgrołów do formy grafiki wektorowej, obrobienie do w miarę godziwej postaci, a następnie zaprezentowanie klientowi jako wstępne propozycje.
No cóż, ten projekt jest po prostu nieudany...
Wariant, który najbardziej dosłownie odzwierciedla kształty królika. Starałem się nadać mu dynamiczną postać, oddać zwinność zwierzaka, a w ten sposób oddalić go również od kliszy potulnego zajączka siedzącego na kwiecistej łączce. Niestety, rezultat jest raczej mało inspirujący, żeby nie powiedzieć nudny. Co gorsza, nie wydaje mi się, aby dalsze dopracowywanie tego konceptu było w stanie to zmienić.
W pewien sposób jest to kontynuacja wątku zapoczątkowanego w poprzednim projekcie. Ponownie jest to skaczący królik, ale tym razem sposób jego przedstawienia jest znacznie bardziej uproszczony, świeży i charakterystyczny. Starałem się nadać mu formę przypominającą figurki umieszczane na maskach samochodów. Nadal odnoszę wrażenie, że to podejście ma w sobie potencjał, choć można by też dopatrywać się tu nadmiernej figlarności. W każdym razie największy problem tej propozycji leży poniżej...
Tym razem królik został przedstawiony za pomocą naprawdę unikalnej formy i to właśnie styl zdaje się być największą zaletą tej koncepcji. Intrygujący i niepowtarzalny, momentalnie przyciąga uwagę odbiorców. Pomimo tego że zwierzę siedzi, to jest w nim zawarta pewna dawka dynamizmu, wprowadzanego przez gładko biegnące, ale ostro zakończone linie. Sama pozycja królika jest natomiast elegancka i dystyngowana.
Moim zdaniem wybór był bardzo prosty, a można by nawet powiedzieć, że w ogóle go nie było. Wariant D idealnie wpisywał się w nasze założenia projektowe i tym samym zdecydowanie wyróżniał się na tle konkurencji. Niepretensjonalny, poważny, zapadający w pamięć, klarowny i po prostu ze wszech miar odpowiedni dla tej firmy. Oczywistym było, że nie sprawi żadnych problemów użytkowych. No i oczywiście jest to królik.
Klient w pełni zgodził się z moimi wrażeniami, nie było więc powodów, aby wstrzymywać dalszy rozwój tej koncepcji. A niewątpliwie wymagała ona jeszcze sporo pracy — linie nie były poprowadzone idealnie, a liternictwo było na etapie makiety, której zadaniem było jedynie przypominanie, że nazwa musi znaleźć się obok sygnetu (dlatego całkowicie pominąłem je w powyższej prezentacji).
Do tej pory brakowało nam odpowiedniego logotypu, który mógłby towarzyszyć symbolowi. Wiedziałem, że potrzebujemy czegość solidnego, wzbudzającego szacunek i pogłębiającego odbiór Królika jako producenta niezawodnego sprzętu.
Następny w kolejce był sam królik. Chciałem zmodyfikować go tak, aby tworzące go linie wypełniały przetrzeń nieco bardziej równomiernie, a przez to całość stała się bardziej spójna i wyważona. Grubość linii również wymagała dopracowania. Co więcej, proporcje i poza zwierzaka nie całkiem odpowiadały jego naturalnemu pierwowzorowi, choć na pierwszy rzut oka może wydawać się, że przekłamania są dosyć niewielkie.
Połączenie obu poprawionych elementów, w kolorze (najedź kursorem na obrazek).
Klient chciał również przetestować alternatywne warianty znaku, w których królik byłby wpisany w jakieś figury. Pomimo tego, że byłem sceptycznie nastawiony do tego pomysłu przygotowałem kilka poglądowych opcji.
Wnioskiem było stierdzenie, że wprowadzanie zwierza w zamkniętą przestrzeń sprawia wrażenie zabiegu wysilonego i niewnoszącego nic wartościowego do projektu. Na szczęście okazało się to równie oczywiste zarówno dla mnie jak i dla Pana Artura.
Zielony królik prezentował się co prawda całkiem przyzwoicie, ale był to jednocześnie najbardziej oczywisty z możliwych wyborów kolorystycznych dla firmy sadowniczej i z pewnością niewyróżniający jej na tle konkurencji. Chciałem spróbować czegoś innego. Zacząłem testować różne kombinacje barw (niektóre z nich zaprezentowałem nawet klientowi), ale kiedy trafiłem na zestaw kolorów prezentowany obok od razu wiedziałem, że jest to doskonałe uzupełnienie naszego projektu.